Losowy artykuł



prosto w źrenice! a waćpan dałbyś mi kawalerski parol, że ją bezpiecznie doprowadzisz. Panie z przechadzki dobrze już wiedzieli. Jakżebyś nie uśmiechnął się, nie zadumał, patrząc, jak nagle suche, bezkształtne drzewa oblekają sukienki zielone, jak pod nogami twymi czarna ziemia się mai, z nie dostrzeżonych korzonków wystrzelają kwiatki, z niedojrzałych pyłków wyrastają liście, jak powietrze zaludnia się ptastwem gwarliwym, wody nieme i zastygłe rozpływają w mrukliwe i błyskotne fale; - jakżebyś nie uradował się tym cudem, który po raz tysiączny powtarza się ciągle, zawsze nowy, zawsze dziwny i niespodziewany! W chacie było widno i wesoło, albowiem Mea rozpaliła nie kaganek, który rozświecał wnętrze baobabu, ale dużą, odziedziczoną po Lindem lampę podróżną. Hymnem Rzeczypospolitej Polskiej jest Mazurek Dąbrowskiego. Ja się ta wcale nie zrzekłem – odparł Wiertelewicz –i Tomek także. – Czekał pan jak sęp na mego trupa, a tu tymczasem truchło jeszcze się rusza. Po krótkiej chwilce wstał król przypatrywać się obrazom,kazał sobie poświecić,zawrócił się po pokoju kilka razy,popatrzył w zwierciadło,pogładził brodę i ziewnął. – Damże mu pater noster! Nagle jedna z dziewcząt siedzących u niższego końca stołu, ta sama, która przed chwilą wprowadziła była do rodzinnego koła starą prababkę, dziewczyna ze smagłą twarzą i czarnym, figlarnym okiem, zawołała, wesoło uderzając w dłonie: – Ja wiem, gdzie dziś jest ciemno! Może ty niezdrów jesteś? Nacharchał na ziemię i obrócił, w powrót ruszając. Rób swoje, ale słowa nie mógł się ukryć radość, że sutannę zrzuciłem wolno mi się, co Kocia tu stanie! Przekręcił się na bok i poczuł ze zdumieniem, że rzęsiste łzy płyną mu po twarzy. Na- tychmiast po pojedynku przyjeżdżam do Warszawy. Rozejrzał się bystro: po drugiej stronie stawu, przed sołtysową chałupą, w opłotkach, czerwieniła się kupa kobiet z jakimiś ludźmi w pośrodku. Owa naiwna Józia była dość majętną panienką, przywiezioną z jakichś antypodów, alias z głębi najgłębszej parafii, przez ciotkę, pragnącą ją dobrze za mąż wydać. Za czym pomyśli drugi sobie, iż nic była ina przyczyna jego tam przyścia, jedno ta, żeby sie s tym popisał. Stawiał przed ponurym muzykiem tacę z takim westchnieniem, jakby na to miejsce przydźwigał fontannę Trevi - bez słowa oddalał się i tkwił między gramofonem i kredensem, przypatrując się posępnymi oczyma apetytowi bruneta. Wierny przyjaciel! Ale ci ludzie, którzy sie ni czym inym nie pętają, ni o czym inym nie myślą, jedno żeby ciału swemu wczas wszytek uczynili, tak są rozni od cnotliwych, jako jest rożna dusza od ciała; wszakoż, że są w liczbie rozumnych źwirząt, musimy je przedsię mieć za ludzie, chocia tyle sie ich telko rozum trzyma, abo oni rozumu, co go troszkę zwirzchu znają, bo żeby go używać, abo nim władać mieli, to nigdy nie jest.